[Rozmiar: 26884 bajtów]

 

TYGODNIK OGRÓDKOWY Nr 21/2009

(Nr 49)

20 września 2009 r.

Jesień zbliża się wielkimi krokami, noce coraz chłodniejsze. Przeglądając sklepy z cebulkami natknąłem się na Sternbergia lutea. Pozwalam sobie udzielić rady tym, którzy je kupili i może zechcą ten tekst przeczytać. Posadzone w "normalnej", ogrodowej glebie prawdopodobnie nie doczekają lata, zgniją od nadmiaru wilgoci. Moje sternbergie rosną na gruncie w mieszance 70-80 % amfibolitu o gradacji 0-8 mm, reszta ziemi ogrodowej. Przypuszczam, że można zastosować inny grys, również o odczynie zasadowym, chociaż tego nie próbowałem. W każdym razie gleba musi być nadzwyczaj przepuszczalna, cebulki cierpią od nadmiaru wilgoci. Ponieważ pochodzą z południowej Europy, rezerwowe cebule mam w doniczkach w nieogrzewanej szklarni, ale temperatura w niej nie spada poniżej minus 10 stopni Celsjusza. W tym roku, nie tylko u mnie, sternbergie słabo kwitną. Sternbergia sicula wydała tylko 2 kwiatki na około 10 cebulek. Sternbergia lutea na razie nie ma ani kwiatów, ani liści.

Powyżej floks PEEPERMINT TWIST, o którym wspominałem w ubiegłym tygodniu. Płatki mają czerwony klin na białym tle.

 

 

 

Kilka zimowitów, które już pewnie gdzieś prezentowałem. U góry po lewej Colchicum bizantinum album, niby biały, ale leciutko trącony różem. Po prawej C. cilicicum. Ruksans podaje, że jest podobny do C. bizantinum, ale ma ciemniejszy kolor. Sądzę, że pochodzi z Turcji. Obok odmiana LILAC BENDER, która dotarła do mnie w tym roku.

 

 

 

 

 

To może być odmiana NEPTUN, ale mam pewne wątpliwości, bo rzadko spotykana i nie można znaleźć zdjęcia.

Tutaj nie ma wątpliwości, powyżej to Colchicum atticum. Dla mnie jeden z najciekawszych gatunków. Wysokość do 10 cm, ale raczej mniej. Kwiat dzieli się na płatki tuż przy ziemi. Bardzo charakterystyczny, trudno z czymś pomylić. Attyka to prowincja w Grecji, czyli stamtąd pochodzi. Czasem nazywany jest Merendera attica.

 

 

 

Będąc w tych dniach na Śląsku, odwiedziłem szkółkę Panów Kapiasów w Goczałkowicach. Nie będę pisać o samej szkółce czy o sprzedawanych iglakach, "liściakach", bylinach czy cebulkach, ale kilka słów o ogrodach, które można zwiedzać. Jak ktoś chciałby zapoznać się z nimi bardziej szczegółowo, to wystarczy zajrzeć na stronę internetową, której adres podany jest na zdjęciu.

Ogrody dzielą się na "stare" i "nowe". Najpierw kilka zdjęć ze starych ogrodów, które są wokół domu mieszkalnego.

 

 

         Stary ogród ma kilka części urządzonych w różny sposób. Jest oczywiście skalniak , stawek i ogród japoński. Wszystko bardzo dobrze utrzymane. Poniżej kilka szczegółów.

 

 

Niektóre, nawet dość popularne rośliny, są prowadzone w bardzo oryginalny sposób. Szczególnie wpadł mi w oko bukszpan w kształcie małej szachownicy.

Nowa część ogrodów jest ogromna, to jest kilka hektarów i jeszcze trwa urządzanie.

 

Na stawie jest domek dla ptaków wodnych.

Teren jest nieco zróżnicowany wysokościowo.

 

Wrzosowiska.

Klony przygotowane do poziomego układu gałęzi.

 

Część ogrodu stanowi stara zagroda,

na terenie której jest piwniczka.

 

 

Na płocie wiszą stare garnki (ten obrazek kojarzy mi się z "Pawlak, podejdź do płota, jako i ja podchodzę".)

Jest i kapliczka, przypuszczam, że to św. Franciszek.

 

Skalniak, niestety dla naszego grona miłośników roślin skalnych, bez nich.

Oryginalna dróżka.

Tam widać jeszcze budowę następnej części.

A to wejście do ogrodu, ale sfotografowałem je wychodząc, stąd na końcu.

Jeśli ktoś będzie w okolicy, naprawdę warto tam zajrzeć. Goczałkowice są przy drodze Katowice-Bielsko Biała, trzeba zjechać w prawo do Goczałkowic jadąc w stronę Bielska.