[Rozmiar: 26884 bajtów]

 

TYGODNIK OGRÓDKOWY Nr 22/2009

(Nr 51)

11 października 2009 r.

Jesień, w ogrodzie zimno. Zimowity już się nawitały zimy, ale jeszcze kwitną. Zaczęły pojawiać się krokusy jesienne. W mojej ocenie są to cebulki, z którymi mam największego pecha. Rzadko która kupiona okazuje się tym, co było na etykietce i to niezależnie od źródła.

W dzisiejszym tygodniku nadrabiam pewną zaległość. W połowie września byłem w gościnie u Pana Dagoberta Drosta w Szczyrku. Pora na odwiedzenie ogrodu nie była dobra, bo w połowie września kwitnie już niewiele roślin. Jego ogród jest mało znany, a naprawdę zasługuje na uwagę. Jest to chyba najdziwniej położony w Polsce ogród spośród tych, które znam. Znajduje się w Szczyrku, na wysokości około 550 m n.p.m. Jest niewielki, powierzchnia jego płaskiej części wynosi około 300 m, w tym jeszcze część zajmuje domek gospodarzy. Można uznać, że ogród jest podzielony na dwie części: typowo skalną od strony wjazdu i trawnikowo-wodną z elementami skalnymi za domem. Obie części są połączone zacienionym pasem z miejscem do wypoczynku. Natomiast do ogrodu przylega skarpa o nachyleniu około 45-60 stopni, bardzo skalista i dzika. Skarpa znajduje się na zboczu północno-zachodnim, przez co jest słabo nasłoneczniona.

Powyżej i poniżej piękny widok z ogrodu na Beskid Śląski. Z tyłu majaczy Klimczok. Żadne z tych zdjęć mnie nie zadowala, na górnym w poprzek prowadzi jakiś przewód, a dolnym za dobrze widać słup i uliczną latarnię. Tak inżynieryjne elementy zaśmiecają krajobrazy.

 

 

 

 

Widok ogólny na skalniak przy głównym wejściu. Udana kompozycja otoczaków i ostrych kamieni.

 

 

Na tym skalniaku zobaczyłem piękną kępę Nieremebergia repens. W portalu TaBaza jest informacja, że ta roślina pochodzi z Południowej Ameryki i wymaga wilgotnego oraz kwaśnego, ale przepuszczalnego stanowiska.

Mrozoodporność w naszych warunkach dość niepewna. W Pana Drosta ma glebę dość suchą i bardzo przepuszczalną, ale dwie wielkie kępy świadczą o tym, że dobrze się czuje. Być może duża pokrywa śnieżna w Szczyrku decyduje o tym, że tak pięknie rośnie.

 

Dorotheanthus bellidiformis,

początkowo pomyliłem z delospremą, bo jest wiele różnych gatunków w tym rodzaju. Wspomnę, że tylko niektóre bez problemu u nas zimują. U nas, tzn. w Poznaniu. Wszystko pochodzi z Afryki Południowej, ale Dorotheantus u nas jest jednoroczny.

 

 

 

Na drugim skalniaku śliczna kępka cyklamenów.

 

 

 

Pięknie urządzone drewniane koryto.

 

 

Taczka z kwiatami w zacienionej części ogrodu stanowiącej jednocześnie przejście do drugiej części za domem.

 

 

Dalszy ciąg przejścia z miejscem do wypoczynku.

 

 

Druga część ogrodu, trawnikowo-wodna za domem.

 

 

 

 

Małe oczko wodne z kilkoma roślinami.

 

 

 

Ładny fragment skalny.

 

 

 

Obok i poniżej widoki na skarpę. Są tam dziesiątki pierwiosnków, które warto zobaczyć na wiosnę.

 

 

 

 

Jeszcze jedne widok skarpy.

 

 

Chodząc po skarpie trzeba mocno uważać, aby się nie zsunąć. Jak na Orlej Perci, ale mniejsza wysokość. A ja sobie przysiadłem na kamieniu. Fot. D.Drost, ale moim aparatem.

 

 

Skarpa raz jeszcze, ale to zdjęcie nadesłał pan

 D. Drost.

Widać fragment Orlej Perci. Przeszedłem ją, ale naprawdę trzeba uważać.

 

 

Na tym zdjęciu widać, ile trudu właściciel ogrodu musiał włożyć w wykonanie skarpy. To są setki misternie poukładanych kamieni, których na szczęście w pobliżu jest pod dostatkiem.

(Fot. D. Drost)

 

 

Jakiś trujący grzybek na resztkach pnia.

 

 

 

 

Ładny fragment skarpy.

 

 

Na skarpie jest drewniana kapliczka z Chrystusem Frasobliwym skłaniająca do zadumy.

 

Dwie roślinki zwracające uwagę we wrześniu: rojnik i powojnik.

 

 

Pan Drost jest specjalistą od goryczek, tutaj przykład jego sukcesów - ładna kępa trudnej Gentiana verna.

 

 

 

Gentiana sino-ornata, troszkę źle sfotografowana, ale coś tam widać.

 

 

Piękna Gentiana freyniana. Zdjęcie lepsze niż poprzednie.

Fot. D. Drost.

Z Panem Dagobertem spędziłem miłe dwie godziny, które minęły nadzwyczaj szybko. Oczywiście rozmawialiśmy głównie o roślinach.

 

Być może, że był to ostatni Tygodnik w tym roku, chyba że jeszcze pokażą się jakieś zimowity. Zawiodły mnie dwa miniaturowe gatunki od Ruksansa: C. hirsutum i C. mirzovae. Niestety, na razie nie zakwitły i szanse na to w tym roku są minimalne. Jesienne rośliny cebulowe mogą w tym roku zawodzić ze względu na mokre lato. Ale doczekałem się jednego kwiatka Sternbergia lutea, reszta cebul ma tylko liście. Trzeba będzie poczekać do następnej jesieni. To jest bolączka naszego hobby, trzeba czekać cały rok na następne kwiaty. I niestety będziemy znów o rok starsi.