[Rozmiar: 26884 bajtów]

Nieregularny

TYGODNIK OGRÓDKOWY

nr 14/2011 (78)

25 września 2011 r.

 

Tygodniczka nie miało być przez tydzień, a uciekły aż cztery. Co się odwlecze, to nie uciecze. Zebrane materiały pomalutku poskładam i Wam pokażę. Kończy się praca w ogrodzie, ale zaczyna rok akademicki. Trzeba przestawić się na inny plan dnia.

W ogrodzie ostatnio dobrze mi się pracowało, ale opowiem o jednej robótce. Na jednym ze skalniaków, ściśle – na długości około 1,5 metra, bardzo słabo rosły rośliny, w zasadzie wytrzymywały tylko nieliczne, np. irysy, wierzba. W tym miejscu bazą do podłoża był tłuczeń wapienny z okolic Pakości. Michał gdzieś wynalazł, że ma domieszkę soli kuchennej, a wiadomo, że lubią ją głównie mikołajki nadmorskie. Potwierdzenie o tych domieszkach uzyskałem przypadkowo w ostatnich dniach. Byłem w pewnym zakładzie przemysłowym w tej okolicy, gdzie do produkcji jest wykorzystywany ten właśnie wapień. Produktem odpadowym, ale jak najbardziej użytecznym, jest właśnie sól kuchenna. Nazwa może nieścisła, ale wiadomo o co chodzi. Sól do kuchni musi być bardzo czysta, a jest jeszcze sól przemysłowa. Tak więc wymieniłem to podłoże na bazujące na wapieniu z Wojcieszowa.

W tych dniach zakwitły dwa nowe zimowity: Colchicum cupanii i C. boissieri. Pokazuję je poniżej na zdjęciach. C. cupanii jest cudowny, ma wysokość około 5 cm i jest bardzo wyrazisty. Niestety, pochodzi z Grecji, czego nie zauważyłem przy zamawianiu i będą trudności z jego przezimowaniem. Stwierdzam, że w warunkach poznańskich utrzymanie roślin z Grecji, ale także z Cypru. Krety, Korsyki i Sardyni, nawet w skalniczkowym skleniku, jest bardzo trudne. Stąd ich nie zamawiam. Przy C. cupanii nie zwróciłem uwagi na pochodzenie. Spróbuję go za wszelką cenę utrzymać, mam na to nawet jakiś nietypowy pomysł. Natomiast C. boissieri pochodzi z okolic Aksaray w Turcji i jest nadzieja na przezimowanie nawet w gruncie.

 

 

 

Colchicum bossieri

Colchicum cupani

 

Był kilka dni temu u mnie pan Witold Czuksanow z ekipą TV, wczoraj można było zobaczyć część materiału, ten o zimowitach. Kręciliśmy jeszcze o sternbergiach, heliopsisie i gentianie "EUGEN ALLERBESTER". Może pojawią się te materiały w najbliższych wydaniach "Roku w ogrodzie".

 

W połowie września miałem przyjemność zapoznać się z ogródkiem pani Ireny Rihowej (nad R powinien być taki śmieszny czeski odwrócony daszek, ale dla internetu nie umiem tego zrobić, wymawia się to wówczas mniej więcej jak nasze "rz"). Ogródek znajduje się w Karvinie, bardzo blisko polskiej granicy. Wstąpiłem do niej wracając z okolic Bielska-Białej. Zdjęcia z Bielska jeszcze pokażę. Ogródek pani Irenki jest bardzo zadbany. Ma piękną kolekcję roślin cebulowych, ale wiadomo, że jesienią kwitnie ich niewiele, a dodatkowo zimowity w Czechach już prawie przekwitły. Zapraszam do obejrzenia ogródka.

 

Wielka tufa na środku trawnika

 

Tufowy skalniak z oczkiem wodnym pośrodku

 

Widok ogólny

 

Drewniany mostek

 

 

Piękny zakątek

Zagon dla sucholubnych roślin skalnych

 

Ta sternbergia powyżej właśnie była w pełni kwitnienia. Nie ma nazwy, ale nie jest to lutea. Ja uważam, że jest to greuteriana, ale pani Irenka się z tym nie zgadza i pewnie ma rację, bo jest świetnym fachowcem.

Gentiana veitchorum też właśnie pięknie wyglądała. Pierwszy raz widziałem kwitnącą.

Owoce arum.

Prawie każdy kolekcjoner ma w swoim ogródku jakiś problem, u pani Ireny jest to woda. Walczy z nią bardzo często, a i tak wyrządza znaczne szkody. Jej ogródek jest nisko położony w dodatku w pobliżu rzeczki.

 

 

 

Gentiana farreri, skromna, ale rzadka w kolekcjach

Jeden z licznych wawrzynków. Tylko komentarz do nich był smutny. Pani Irena powiedziała, że jak jej już nie będzie, to chociaż te rośliny przetrwają, bo są wytrzymałe.

 

 

Krokusy jesienne przebijające się przez liście cyklamenów. A tych drugich jest bardzo dużo.

Eriogonum – jakie?

 

 

To jest chyba Helichrysum seslioides.

 

Fragment tufowego skalniaka.

 

 

 

Też ładne, ale zupełnie nie mam pojęcia co.

 

Ładny klon japoński

 

 

To jest przyjaciółka pani Ireny, wspaniale wspina się po wisterii i zrzuca z niej liście wprost do herbaty. Preferuje panów i z przyjemnością siedzi im na kolanach. Panie ignoruje. Nie żyje w przyjaźni z pieskiem, który mieszka na tym samym podwórku.

 

Do następnego numeru! Jak podałem wyżej, jest co pisać, ale nie ma kiedy.