[Rozmiar: 26884 bajtów]

Nieregularny

 

TYGODNIK OGRÓDKOWY

nr 9/2013 (92)

 maja 2013 r.

 

Na wstępie coś ważnego:

W dziale ZJAZDY jest ogłoszenie o JESIENI NA MAZOWSZU. Taki mały wrześniowy Zjazd Miłośników.

 

W ubiegłym tygodniu nic nie napisałem, ale czas został spędzony raczej pożytecznie, również dla hobby. Wszystko wyjaśni się po najnowszej rozmowie z krecikiem.

Rozmowa z krecikiem:

Przyjeżdżam na ogród, przechodzę do altanki po tzw. pozbruku i widzę, że w poprzek ścieżki, lekko ukośnie, kilka kostek się zapada. Co jest? Przecież kostka leży już przynajmniej 10 lat i grunt dawno się ułożył. Za płotem przy piwku siedzi krecik, coś za bardzo uśmiechnięty. No tak, przecież w ubiegłym roku przechodził wiele razy z jednej strony ścieżki na drugą, bo polubił skalniak i pewnie wybrał trochę ziemi. No to ja do niego z pretensjami o zniszczenie ścieżki. A on na to:

- A co, miałem przechodzić górą? Jeszcze by mnie kot złapał.

No niech mu będzie, mieszka u sąsiada, więc mi nie przeszkadza. Ale on zaczepnie:

- Gdzie byłeś, jak cię nie było? I to przez tydzień.

Na to ja mu wyjmuję poniższe zdjęcie i mówię:

- Zgadnij.

 

Proszę zauważyć, że na zdjęciu mojego GPZ-sa w dolnym lewym narożniku pokazana jest wysokość i wynosi ona -3 m (minus trzy metry). Krecik się nie zdziwił i mówi:

- Jak to gdzie? W moim domku. Co wielkiego, ja codziennie tam bywam.

A ja mu na to:

- Kochany, to nie jest 3 m poniżej poziomu gruntu, ale poniżej poziomu morza!

Trochę go zatkało i nie wiedział, gdzie byłem. To ja mu następne zdjęcie wyjmuję.

- Co to jest?

- Chyba flaga jakiegoś państwa. Podobną ma też pewne dziwne stowarzyszenie.

 

 

- Kreciku, pleciesz głupstwa. Pokażę ci jeszcze jedno zdjęcie. Ostatnie.

 

 

Zatkało go zupełnie i już wiedział, że byłem w Holandii. Bo i poniżej poziomu morza, a pola tulipanów jak kolorowe flagi państw lub barwy tęczy.

Zobaczyłem wreszcie Kaukenhof (mówi się Kejkenhof), co w tłumaczeniu znaczy ogród kuchenny. Założony został chyba w 1957 r., ale inne źródło podaje rok 1949. Zajmuje powierzchnię 32 hektarów. Wysadza się w nim corocznie 7 milionów cebul. Jest tam mnóstwo drzew i krzewów, ale mało kwiatów niecebulowych. Jadąc do Kaukenhofu stanęliśmy w korku ok. 5 km przed nim. Początkowo myśleliśmy, że to przez prace na drodze, potem że przez zwodzony most, ale okazało się, że to do wjazdu na parking. Był to 1 maja, ale w Holandii nie ma dnia wolnego. Na parkingu były też inne samochody z Polski.

Kilka rad praktycznych, ale też przydatnych wiadomości:

1. Bilet wstępu kosztuje 15 euro i prawie nie ma zniżek, chyba tylko dla dzieci.

2. Bilet na łódki kosztuje 7,5 euro i jeśli ktoś ma na płynięcie ochotę, radzę zacząć od kupna biletu. Do przystani od wejścia głównego należy się kierować w prawo, a od wejścia Extra (z tyłu, w szczycie sezonu właśnie dla samochodów osobowych) w lewo skos. Można szukać wiatraka, kasa jest tuż przy nim. Można kupić bilety i udać się na zwiedzanie parku czekając na rejs. Warto!

3. Za parking należy zapłacić w kasie biletowej razem ze wstępem, przy wyjeździe należy bilet parkingowy okazać. Jak nie zapłacicie w kasie i tak do niej będzie trzeba dojść, a jest to chyba kilometr.

4. Dobrze załatwić sobie wcześniej dobrą pogodę, która podobno zdarza się bardzo rzadko.

5. Nie radzę nastawiać się na obiad - drogo i paskudnie. Raczej zjeść coś drobnego, a obiadek poszukać w okolicy. Na parkingu przed i po zwiedzaniu widać ludzi różnych narodowości jedzących kanapki.

6. Na zwiedzenie potrzeba kilku godzin, nie liczcie, że uda się szybciej.

7. Nie warto nastawiać się na kupowanie roślin. Są, ale bardzo drogie i nieciekawy wybór.

8. Najlepiej nie przyjeżdżać wcale, bo nie chce się wychodzić.

9. Należy w internecie sprawdzić, kiedy ogród jest czynny – w tym roku od 20 marca do 20 maja.

10. Są pawilony wystawowe z roślinami wnętrzowymi i kompozycjami. Dla mnie nic ciekawego, tulipany są wybiegnięte i przekwitające.

Poniżej kilka zdjęć, jak będę miał więcej czasu, przygotuję przegląd w dziale GALERIA OGRODÓW.

Atrakcją są przede wszystkim cudowne kompozycje z różnych gatunków i odmian. Nie widać specjalnie jakiś wyszukanych nowości czy dziwactw, przeważnie wypróbowane odmiany. Rośliny są sadzone piętrowo, brakuje mi odpowiedniego słowa na określenie tego sposobu. Polega to na tym, że np. komponuje się krokusy z tulipanami. Najpierw zakwitają krokusy i są atrakcją w początkach sezonu, potem nad nie wybijają się tulipany i to czasem dwóch odmian, wcześniejsze i późniejsze. W ten sposób zapewnia się atrakcyjny wygląd rabaty przez dwa miesiące.

Pozwalam sobie tym razem wyraźnie zastrzec, że wykorzystywanie zdjęć dla celów komercyjnych i na innych stronach internetowych wymaga zgody autora.

 

Powitalna kompozycja.

 

Narcyz ‘Thalia’ z ciemnym tulipanem.

 

W parku jest dużo wody w postaci stawów i strumyków, co świetnie komponuje się z kwiatami.

 

Jeden z najpiękniejszych widoków, szafirkowa rzeka.

 

 

 

Kompozycja hiacyntów i tulipanów.

 

Narcyzy nad strumykiem.

 

 

 

 

Tulipany, tulipany …..

 

z hiacyntami.

 

Atrakcja na stawie. Nie wpadłem do wody.

Tulipany i zawilce.

 

 

Jest też zakątek naturalistyczny.

 

Łódką wśród tulipanowych pól. Cisza, można przeżywać…

 

Japonki są wszędzie.

Widać też inne narodowości i dużo dzieci.

 

Fritillaria persica wśród żółtych F. imperialis i narcyzów. U nas F. persica nie rośnie.

A to ja z pomnikową kobietą.

 

Araukaria w jakimś holenderskim miasteczku. U nas ten gatunek nie rośnie, chociaż sprzedaje się go w centrach ogrodniczych.

 

Pałac Królewski, jeden z kilku. Króla Belgii nie widziałem, ale policji było bardzo dużo.

 

Widok ogólny na park. Zresztą świetnie utrzymany.

To jest królewska szklarnia. Jest ich dużo, to główna atrakcja ogrodu.

Ogrody Królewskie są dostępne dla publiczności tylko przez jeden czy dwa tygodnie na wiosnę. Wstęp kosztuje tylko 2,5 euro, a dochód przeznaczony jest na cele charytatywne. Trasa jest ściśle wyznaczona i pilnowana mocno przez policję. Rośliny niestety, poza wyjątkami, nie mają tabliczek z nazwami.

 

 

 

Sophora japonica ‘Pendula’, pierwszy raz widziałem to drzewo, ale jeszcze nie miało liści.

 

Piękny okaz wiśni japońskiej.

Zobaczcie, co potrafi wisteria.

 

 

Szklarnie są cudowne.

 

 

Fuksje – przez całe życie nie widziałem tylu ich kwiatów, ile tutaj w ciągu godziny. Są ich setki tysięcy. Po lewej u dołu widać, jak rosną. To są drzewka o wysokości ok. 2,5 m rozgałęziające się pod dachem. Nie uda się tego sfotografować bez ludzi.

 

 

 

 

 

Szklarnia z rododendronami. W pierwszej chwili myślałem, że są sztuczne. Jak to możliwe, aby tyle kwiatów było na jednej roślinie?

 

Po lewej dowód, że naprawdę to było w Brukseli.

 

 

Dodatek - wiśniowa aleja w Gandawie.

To tyle z wycieczki. Za tydzień o tym, co się działo ostatnio w ogrodzie. Najwięcej to rosły chwasty. Jak ktoś u siebie już wypielił, aby się nie nudzić, może wpaść do mnie.